A ja Ci radzę, pomódl się tylko do Syna Bożego o pomoc. Myślę, że to jest bardzo dobra rada!


Rozmawiałem z katolikiem który mówił mi, że kocha Pana Jezusa.
Rozmawiałem z katolikiem który mówił mi, że codziennie do Niego się modli.


Zapytałem go czy zna Boże Prawa i Nauki.
Odpowiedział, że nie!
"Skąd wiesz  w takim razie, że wykonujesz JEGO Polecenia?
Skąd wiesz, że czynisz dobrze i że święta Twoje są miłe w Oczach Bożych?" - spytałem.


Uśmiechnął się tylko wiedząc, że Jego "argumenty" już się skończyły.




Wyobraź sobie Czytelniku, że myślisz, że kochasz swoją żonę czy dziewczynę.
Z wielką chęcią i zapałem, czyli ponoć z wyrazem miłości, obdarowujesz Ją codziennie różami i uśmiechami.


Stwarzasz pozorną obwolutę ważnego dnia na cześć Twojej ulubienicy.

Jednak jest coś, o czym mało Twoich przyjaciół wie. Nadużywasz alkoholu, klniesz i wieczorami bijesz swoją wybrankę, by następnego dnia przynieść jej znowu kwiaty. Poniżasz ją, obrażasz, wyzywasz a potem kolejny raz przepraszasz podarunkami.

Nawet nie zauważasz, że ona już Ciebie nie kocha, aż przyjdzie kiedyś taki dzień, że Twoja połowica pozwie Cię przed Majestat Sądu i… przegrasz!

 


 

Niedługo Wasza wigilia czyli czas oczekiwania na bardzo ważny dzień.
Będziecie śpiewać kolędy i na cześć Zbawiciela odprawiać świąteczne rytuały. Może nawet pomodlicie się do Niego i wyznacie Mu swoją miłość, "przynosząc dary swojego przywiązania".

 

ednak jest coś, o czym nie wiecie. Codziennie obrażacie Pana Jezusa modląc się do Marii czy do papieża Jana Pawła II! Codziennie kłaniacie się obrazom i figurom, bożkom, które nie potrafią z siebie wydobyć żadnego słowa.

 

Codziennie poniżacie Boga Ojca, Który wyznaczył tylko Swojego Syna, by TEN był "Wszystkim" dla człowieka.


Powtórzę: Zwracacie się w swoich modlitwach do Marii i innych Waszych świętych. "Wieczorami" kłócicie się z moim Panem Bogiem i drwicie z Jego Wszechmocy .

Potem zaś, ubrani w świąteczne szaty wyprawiacie ponoć na Jego Cześć wspaniałe uroczystości. Ofiarujecie Mu swoje modlitwy, przynosicie kwiaty i mówicie Mu, że nadal Go kochacie. I tak co roku, każdego dnia, od niedzieli do soboty drwicie z mojego Mesjasza. Mojego a nie Waszego!

 

  Nie życzę Wam "wesołych świąt".Nie mogę być uczestnikiem Waszych grzechów.
Już niedługo Wasza wigilia a kiedyś… Boży Sąd.


 

Przynosicie Waszym żonom kwiaty. Ma to być wyraz szacunku i miłości.
Wymyśliliście na cześć Mojego Zbawiciela pogańskie obrzędy. To również ma być wyrazem szacunku i miłości.


Chcę wam powiedzieć, że również szatan potrafi przemienić się w anioła światłości.
Niedługo zasiądzie razem z Wami a Wy z chęcią zostawicie mu jedno wolne miejsce.

 

(...)


Głoszenie Ewangelii nie polega na cukierkowatych uśmiechach i przyznawaniu racji komuś, kto jej nie ma. Bóg Ojciec dał rodzajowi ludzkiemu tylko i wyłącznie Swojego Syna a Wy... depczecie Jego Nauki!


 

Pan Jezus powiedział do Apostołów:


"(4) Znacie drogę, dokąd Ja idę. (5) Odezwał się do Niego Tomasz: Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę? (6) Odpowiedział mu Jezus:  Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie".

Ewangelia według Jana 14/4-6


 

Katoliku, modląc się do Marii, do papieża Jana Pawła II, do Antoniego czy do Kunegundy, postępujesz niezgodnie z Nauką Boga Ojca i Boga Syna! Poniżasz Boski Majestat. Stajesz się Boskim przeciwnikiem!


A ja Ci radzę, pomódl się tylko do Syna Bożego o pomoc. Myślę, że to jest bardzo dobra rada! I... na czasie!